środa, 3 listopada 2010
No i kutas. Gdy siedząc sobie i zasadniczo nic nie robiąc nagle dziać się zaczyna wiele bo gdzieś pośród trybików rodzi się mała iskierka która przeradza się w przepotężną i smutną myśl. Na imię jej; "Nie ziściłam żadnego z postanowień noworocznych" i właśnie gra marsza w moich znudzonych wyjątkowo meandrach czaszki. Nie, żebym przywiązywała wagę do takich rzeczy, postanowienia noworoczne były zawsze i ich główną rolą było własnie niespełnienie. (Przykrym jest w sumie, rodzić się tylko w celu niespełnienia ale gdybym martwiła się każda taką drobnostką nie miałabym już czasu na martwienie się sobą). W tym roku boli więc mnie to wyjątkowo szczególnie, czy zaprzepaszczone próby przygotowania na osobisty armageddon bum i fajerwerki opóźniają sam oczekiwany proces? I czy brak progresu w zamierzoną stronę nie jest niczym innym jak zmarnowaniem całych 10 miesięcy? A przecież to naprawdę dużo, spytajcie płoda. Każdy odpowie wam że to bardzo dużo. Więc nie wiem już, co robić mam. Dnie robią się krótsze a koleżanki chudsze. Zostały tylko 2 miesiące by zadowolić siebie.
niedziela, 27 czerwca 2010
The morning has broken
Nad porcją lodów o smaku białej czekolady zastanawiam się, czego tak naprawdę chcę.
Z jednej strony mogę wplątać się w coś pewnego choć na najbliższe kilka tygodni, acz nie koniecznie w pełni satysfakcjonującego.
Z drugiej - zaryzykować i wykorzystać tę małą iskrę, która niedawno dała mi minimalną, ale jednak, nadzieję na powrót tego, co straciłam (jak myślałam - bezpowrotnie) wiele miesięcy temu.
Zaplątałam się kompletnie, w głowie huczą mi tysiące myśli, co najgorsze - przeczących sobie nawzajem. Pozostaje mi chyba tylko czekać na to, aż sytuacja sama się rozwinie. Boję się tylko, że nic dobrego z tego nie wyniknie.


C., już tęsknię :( ;*
.
Z jednej strony mogę wplątać się w coś pewnego choć na najbliższe kilka tygodni, acz nie koniecznie w pełni satysfakcjonującego.
Z drugiej - zaryzykować i wykorzystać tę małą iskrę, która niedawno dała mi minimalną, ale jednak, nadzieję na powrót tego, co straciłam (jak myślałam - bezpowrotnie) wiele miesięcy temu.
Zaplątałam się kompletnie, w głowie huczą mi tysiące myśli, co najgorsze - przeczących sobie nawzajem. Pozostaje mi chyba tylko czekać na to, aż sytuacja sama się rozwinie. Boję się tylko, że nic dobrego z tego nie wyniknie.

C., już tęsknię :( ;*
.
wtorek, 15 czerwca 2010
just a state of mind
Ostatnie kilka nocy dużo zmieniło.
Zaczynam bać się tego, jak szybko czas i emocje przekształcają to, co jeszcze niedawno wydawało się tak niepozorne, w przytłaczający chaos, od którego zaczynają uginać mi się nogi.
Niech ktoś znajdzie sposób na uczynienie tej sytuacji bardziej czytelną i, przede wszystkim, mniej ogłupiającą.
Zapętlam się.
Zaczynam bać się tego, jak szybko czas i emocje przekształcają to, co jeszcze niedawno wydawało się tak niepozorne, w przytłaczający chaos, od którego zaczynają uginać mi się nogi.
Niech ktoś znajdzie sposób na uczynienie tej sytuacji bardziej czytelną i, przede wszystkim, mniej ogłupiającą.
Zapętlam się.
piątek, 4 czerwca 2010
...
Nowa płyta Die Mannequin pachnie jak Elle YSL i cierpka świeżość 20 stopniowego mrozu. Przenosi w świat zamarzających smarków i zmęczenia w pierwszym porannynocnym tramwaju. Odnalazłam własne wehikuł czasu kuhwy!
wtorek, 16 marca 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)